poniedziałek, 1 lutego 2010

Funny the way it is…

Tyle razy słyszałam jak to życie płata nam figle, że wielka radość i wielki smutek przeplatają się jak wełna w moim ulubionym „babcinym” szaliku. I niby tak, niby wie się o tym i doświadcza tego na co dzień, ale jednak niezupełnie…

W październiku dowiedzieliśmy się, że późną wiosną przybędzie nam nowy członek rodziny.
„Jejku jej, będziemy mieli dziecko!!!!”. Wielka Radość. Wielka Zmiana. Wielkie Oczekiwanie. Wielka Niepewność. Wszystko to naraz. I tak zostało przez pierwsze miesiące. Ciąża, choć fakt nie do zaprzeczenia, była dla mnie jedną wielką abstrakcją. Nawet obraz USG oglądałam trochę jak film z „czyjegoś brzucha”. Dopiero pierwsze ruchy Dziecka przybliżyły mnie i mój brzuch… Radość trwa niezmiennie.

A potem Kota zachorowała. W ciągu trzech tygodni, trzech tygodni walki o nią, gasła włosek po włosku. Wyrok brzmiał: zaawansowana białaczka. Ostateczną decyzję musiałam podjąć szybko. Za szybko. Nie mogłam jednak patrzeć jak się męczy i trzymać jej tylko dlatego, że JA nie byłam gotowa. Na szczęście trafiłam na lekarza weterynarii, który jest też Człowiekiem. Bez jego pomocy byłoby mi jeszcze ciężej.
Nic nie zmieni jednak faktu, że Koty już nie ma. Nie ma mojej Asystentki, nie ma mruczenia, miziania, porannej gimnastyki i towarzyszenia mi w każdej czynności. Cały czas szukam jej wzrokiem i znajduje jedynie pustkę i ciszę…

Jedna trudna decyzja pociągnęła za sobą następne. Wyjeżdżamy. Znikamy stąd. Dziecko urodzi się już pod innym niebem.

Dave Matthews Band „Funny the way it is”
… Funny the way it is, if you think about it
Somebody's going hungry, someone else is eating out
Funny the way it is, not right or wrong
Somebody's heart is broken - it becomes your favorite song…
…Funny the way it is, if you think about it
One kid walks 10 miles to school, another's dropping out
Funny the way it is, not right or wrong
On a soldier's last breath, his baby's being born…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz